Autor Wiadomość
izu
PostWysłany: Pon 16:28, 06 Gru 2010    Temat postu:

Jeśli macie problem z miejscami na wyjazd tunelowy z Sebą to polecam inną ekipę (Dafi, Carlos i reszta skydivu) to samo miejsce, jak kasa - nie wiem

www.tunnelcamp.pl
Łosiu
PostWysłany: Pon 0:40, 06 Gru 2010    Temat postu:

jutro zadzwonię do Ciebie to ustalimy co i jak, wstępnie biorę godzinę
swierczu
PostWysłany: Nie 23:29, 05 Gru 2010    Temat postu:

Łosiu napisał:
Co z tunelem, kiedy jedziesz bo ja się jednak piszę na lutego... przemyśl to, wtedy można więcej polatać...


Mam rezerwację na styczeń, luty i marzec u Dratwy. Styczeń i marzec cały obłożony, więc pozostaje luty, jeżeli szybko się zarejestrujesz:
http://www.aff.com.pl/?p=10 i skontaktujesz z Sebastianem. Jeżeli będziesz jechał to chętnie połączę z Tobą czas. Podejmuj jednak decyzję na dniach, bo jest sporo chętnych. Może ktoś się jeszcze pisze?
Łosiu
PostWysłany: Nie 23:17, 05 Gru 2010    Temat postu:

A myślisz że ja dla wyniku Jezyk To kwestia zabawy, tam o wynik walczą Ci poprzebierani w zielone mundurki, ja jadę bo to fajna impreza, połączenie nart i skakania,czyli to co tygryski lubią najbardziej. Co do terminu to jeśli już będzie znana dokładna data to napiszę osobny post na forum.

P.S. Co z tunelem, kiedy jedziesz bo ja się jednak piszę na lutego... przemyśl to, wtedy można więcej polatać...
swierczu
PostWysłany: Nie 22:12, 05 Gru 2010    Temat postu:

Łosiu napisał:
Już teraz piszę i apeluję do chętnych jeżdżących na nartach i skaczących o stworzenie drużyny na Para Ski !!! ja jadę na 100% (w podtekście miałem na myśli Ciebie Świerczu Mruga )


Ja się oczywiście piszę Wesoly Ale dla zabawy niż dla wyniku, bo celnościowiec ze mnie jak z dupy trąbka Wesoly Jest już znany termin Łosiu?

Cieśla napisał:
Łosiu, i tu się z Tobą zgodzę. Nowe "pokolenie" skoczków kombinuje jak koń pod górę. Pamiętasz, zimowe zawody w Łodzi 10 lat temu?


A pamiętacie lata 30 i jak co tydzień ginął co najmniej skoczek podczas jednego turnusu szkoleniowego? Jezyk (jak opisuje to Leo Valentin) Kiedyś RW, FF, VRW, ARW, XRW nie było i też się skakało ... tzn. z samolotu wypadało Mruga Wesoly
Bardzo dobrze, że zawsze jest "nowe pokolenie", bo każde pokolenie coś wnosi i dzięki temu sport się rozwija Jezyk

voyteck napisał:
Nie chcę też – a już na pewno nie przy obecnym doświadczeniu – zakładać rękawic narciarskich, jak paru innych skoczków, w których mógłbym mieć problem z wyczuciem pilocika albo RSL-em.


I szacun voyteck dla Ciebie, bo myślisz. Skoro nie czujesz, że z automatu ręka jest tam gdzie powinna to bardzo dobrze, iż zdajesz sobie sprawę. Zaciskacz też jest niezłym pomysłem (zresztą już od wielu osób słyszałem, że skaczą lub skakali z czymś podobnym) i do tego w 100% bezpieczne. Jak coś się dzieje to wypuszczasz, a że miękkie i lekkie to nikomu krzywdy nie zrobi. Tym razem jestem definitywnie po Twojej stronie Mruga

Łosiu napisał:
taki przyrząd do ściskania między udami, też może się przydać do rozgrzewania w trakcie lotu samolotem


No dobry lodzik zawsze rozgrzeje Mruga Zwiększa tylko koszty, bo trzeba by dwa bilety wykupić Mruga Wesoly
Cieśla
PostWysłany: Nie 18:07, 05 Gru 2010    Temat postu:

Wojtek, mówiłem Ci w samolocie, nie bierz tak dosłownie wszystkich postów na tym forum Mruga . Poza tym chopie , jedno Ci muszę przyznać, wnosisz nowy sposób patrzenia na ten zrutynizowany, nudny jak flaki z olejem sport... Wesoly
voyteck
PostWysłany: Nie 15:16, 05 Gru 2010    Temat postu:

Najpierw straszycie opowieściami, jak to ktoś sterówek nie mógł skutecznie użyć, a gdy ktoś stara się w pierwszym prawdziwie zimowym skoku tego uniknąć, to się z tego nabijacie (oględnie mówiąc).

yendrek napisał:
jak masz problemy to nie skacz, wtedy nie będziesz ich miał..


No właśnie ja większych problemów z zimnem jak dotąd nie miałem, bo ich uniknąłem, przykładowo nie straciłem czucia w rękach, choć w powietrzu na tym 240 wisiałem pewnie ze dwa razy dłużej niż większość. To jakiś powód do dumy stracić gdzieś czucie albo coś sobie odmrozić? Ściskałem, bo nic nie szkodziło spróbować, przecież nie robiłem tego po wyskoczeniu... Spróbuję też bez ściskarki – próby na ziemi wskazują, że to nawet bardziej efektywne. Żadnych grzałek nie planuję, o czym od początku pisałem; to była tylko informacja na marginesie, że coś takiego jest (i pewnie niejednemu uratowało palce w Himalajach), więc już się tego nie czepiajcie.

Zupełnie nie rozumiem, z czego robicie problem. Że ktoś w ogóle się wychyla? Nie udaje twardziela? Co to wojsko, żeby wszystko było pod linijkę i bolało czy jak? Będzie -20, też pojadę skakać – mam nadzieję, że z taką samą przyjemnością i równie bezpiecznie jak latem. Nie wiem jak Wy, ale ja to robię właśnie dla przyjemności.

Cytat:
boisz się, że nie wyczujesz RSL'a to go w ogóle odepnij i będzie po sprawie..
boisz się, że nie wyczujesz pilota - to zmontuj sobie zestaw na klamkę i po problemie będzie..


Takie sztuczki to chyba tylko po ŚK i z własnym spadakiem Mruga Zresztą przerabiać spadochron, żeby móc użyć grubych rękawic (załóżmy, że wystarczą), zamiast po prostu rozgrzać palce kawałkiem gumy albo i bez... Co kto woli.

Nie chcę kontynuować tej dyskusji, zresztą pewnie cokolwiek napiszę, zostanie to zrozumiane na opak. Z mojej winy, nie z mojej – mniejsza z tym.
Łosiu
PostWysłany: Nie 14:20, 05 Gru 2010    Temat postu:

Jędrek, czytając to po porostu popłakałem się ze śmiechu, ja do tego zestawu dodam zabezpieczająco/rozgrzewającego dodam następujące przedmioty:
- zatyczkę do dupy żeby się nie pos.... ze strachu przed skakaniem
- taki przyrząd do ściskania między udami, też może się przydać do rozgrzewania w trakcie lotu samolotem
Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś pomysły na usprawnienie skakanie to piszcie, będziemy mogli pogadać na temat ich wykorzystania Jezyk


P.S. zaznaczam że nie korzystałem i nie mam zamiaru z żadnego w powyższych przedmiotów ani wcześniej wymienionych, za to nie odmówię nigdy po skokach grzanego browara lub wina, albo poczytać jakąś "40stronicową" encyklopedię Mruga
yendrek
PostWysłany: Nie 11:40, 05 Gru 2010    Temat postu:

czytam ten wątek i mi witki opadają..
najpierw były zatyczki do uszu teraz jakieś ściskarki..
boisz się, że nie wyczujesz RSL'a to go w ogóle odepnij i będzie po sprawie..
boisz się, że nie wyczujesz pilota - to zmontuj sobie zestaw na klamkę i po problemie będzie..
jak masz problemy to nie skacz, wtedy nie będziesz ich miał..
voyteck
PostWysłany: Sob 23:50, 04 Gru 2010    Temat postu:

Cieśla napisał:
Spadachraniarz musi być twardy, nie miętki Hyhy


Zapewniam Cię, że nie ściskałem dlatego, że nie lubię, gdy jest mi zimno w ręce czy coś w ten deseń. Nie widzę powodu, aby ryzykować, że "nie będę czuł rąk" (sorry, ale zabrzmiało groźnie), zwłaszcza że w zasadzie nie znałem możliwości tych (chyba letnich) akando – ani własnych. Nie chcę też – a już na pewno nie przy obecnym doświadczeniu – zakładać rękawic narciarskich, jak paru innych skoczków, w których mógłbym mieć problem z wyczuciem pilocika albo RSL-em. Zresztą pewnie by mi nie pozwolili Hyhy

Ale w gruncie rzeczy ściskarka nie jest potrzebna, zwłaszcza gdy nie chodzi o rozgrzanie przedramion. Przetestowałem, następnym razem spróbuję pościskać bez niej. Czy też będę "miętki"? przewala oczami
Cieśla
PostWysłany: Sob 23:19, 04 Gru 2010    Temat postu:

Łosiu, i tu się z Tobą zgodzę. Nowe "pokolenie" skoczków kombinuje jak koń pod górę. Pamiętasz, zimowe zawody w Łodzi 10 lat temu? Tam nawet gil zamarzał w nosie Jezyk . Spadachraniarz musi być twardy, nie miętki Hyhy
Z drugiej stron, fajnie by wyglądało, jak bymy se z Miśkiem coś ściskali w locie Rotfl Rotfl Rotfl
voyteck
PostWysłany: Sob 23:14, 04 Gru 2010    Temat postu:

Łosiu napisał:
Ja pinkole... skaczę już 10 lat nie raz na zimowych noworocznych zawodach w Łodzi albo para ski w Bielsku... i nigdy nie widziałem nikogo ze ścikarkami


Ale krzywiących się z bólu pewnie widziałeś na pęczki, dzisiaj ich nie brakowało, co najmniej jeden nawet stwierdził, że ma to gdzieś i więcej nie skacze. Chociaż zdaje się, że zmienił zdanie.

Cytat:
nie mówiąc już o rękawiczkach z żelem i blaszkami pogrzewającymi Zdziwiony idzie nowe...


Mnie z tym raczej nie zobaczysz, może przy -20 zacznę się zastanawiać, gdy wszystko inne zawiedzie. Przecież napisałem, że pewnie szkoda zachodu i kasy dla samego komfortu Zdziwiony Ale słyszałem nie tak dawno o jakichś lądowaniach na mrozie bez użycia sterówek, a co dopiero mówić o odpinaniu głównego czy RSL-a...

Ale może nie rozwijajmy tego, znów wyjdzie jakaś komunikacyjna katastrofa Mruga
Łosiu
PostWysłany: Sob 22:51, 04 Gru 2010    Temat postu:

Ja pinkole... skaczę już 10 lat nie raz na zimowych noworocznych zawodach w Łodzi albo para ski w Bielsku... i nigdy nie widziałem nikogo ze ścikarkami nie mówiąc już o rękawiczkach z żelem i blaszkami pogrzewającymi Zdziwiony idzie nowe...
W sumie w 1979 nie było opon zimowych a samochody nie miały ani ABS ani EBD i też się jeżdziło...
Jak wiele człowiek może dowiedzieć się o skakaniu siedząc przy kominku tuż po rozpoczęciu sezonu narciarskiego... Jezyk
Już teraz piszę i apeluję do chętnych jeżdżących na nartach i skaczących o stworzenie drużyny na Para Ski !!! ja jadę na 100% (w podtekście miałem na myśli Ciebie Świerczu Mruga )
voyteck
PostWysłany: Sob 22:36, 04 Gru 2010    Temat postu:

Jeśli ktoś chce, może wypróbować takie poduszki ze specjalnym żelem do wkładania w rękawiczki; w środku jest blaszka, której zgięcie powoduje reakcję chemiczną, dzięki czemu poduszka momentalnie robi się bardzo ciepła. Oczywiście, nikt nie weźmie na skoki jednoczęściowych rękawiczek, ale i w normalnych sporo powinno dostać się palcom. (Są modele jedno- i wielorazowe, te drugie wymagają, niestety, gotowania przewala oczami).

Raczej nie będą w niczym przeszkadzać, małe to i – póki ciepłe – bardzo miękkie.

Pewnie szkoda zachodu i kasy dla samego komfortu, ale jeśli ktoś miałby mieć z powodu zimna problemy ze sterowaniem, co podobno się zdarza...
voyteck
PostWysłany: Sob 22:16, 04 Gru 2010    Temat postu:

Cieśla napisał:
A propos, miałem Cię właśnie spytać o tego ściskacza. Leciałeś i ściskałeś Zdziwiony Niepewny... czy, co???


Po prostu ściskałem sobie podczas lotu, po 3 tys. schowałem za pazuchę. Krążenie w palcach było na tyle pobudzone, że nie zdążyły zmarznąć - z wyjątkiem tego ostatniego wylotu. To coś takiego:

http://www.skalnik.pl/?p=produkt&id=233

Gdyby lot na cztery tysiące nie trwał tak długo, dużo lepszym sposobem byłoby powiszenie na palcach na jakiejś listwie albo belce; niestety, na dłużej niż 20 minut chyba nie starczy.

To tak jak w skałach w bardzo zimne dni: ludzie zaczynają nierozgrzani na jakichś pitkach i czasem słychać takiego na kilometr, jednak po dłuższej chwili w ogóle nie czuje się zimna i nawet gdy palce się ześlizgną, opuszki prawie nie bolą.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group