Autor |
Wiadomość |
Paweł |
Wysłany: Pon 15:08, 01 Mar 2010 Temat postu: |
|
będzie samolot jak będzie gdzie nim latać wynajmiemy na początek lub kogoś sprowadzę jeśli aeroklub nie będzie mógł sam tego dzwignąć. są ludzie którzy chcieli by w to wejść więc raczejnie ma problemu z latadłem |
|
|
xenomorf |
Wysłany: Sob 18:05, 27 Lut 2010 Temat postu: |
|
Cieśla a jakie jest najbliższe Łodzi lotnisko poza Piotrkowem? |
|
|
Cieśla |
Wysłany: Sob 9:38, 27 Lut 2010 Temat postu: |
|
Nie mam już siły na jałowe dyskusje.... Idę na emeryturę.
A to apropos spółdzielni, kołchozów, czy innych stref...
http://www.pete.pl/o-nas |
|
|
marek |
Wysłany: Sob 0:48, 27 Lut 2010 Temat postu: |
|
Nie chodziło mi o to co ode mnie zależy.
Powiedz mi co będzie, gdy znajdziemy teren. ZA CZYJE PIENIĄDZE stanie się on "naszą" nową strefą zrzutu?
Popraw mnie jeżeli się mylę ale widzę tylko 2 możliwości:
1. za pieniądze Aeroklubu
2. za pieniądze prywatne
Jeżeli założymy stowarzyszenie razem z szybownikami to - fakt - łatwiej będzie szukać terenu, ale nadal nie rozwiązuje to PROBLEMU BRAKU KASY.
Można powiedzieć: wszystkim nam zależy, załóżmy spółdzielnię "Strefa Łódź" i utrzymujmy ze składek zainteresowanych. Tylko praktyka pokazuje, że kołchozy cierpią na permanentną niewydolność, niemożność podjęcia decyzji i nieefektywność w wydawaniu kasy bo każdy z jej członków wie najlepiej co powinno się robić i każdy może powiedzieć "skoro płacę to trochę musi być po mojemu", a ostatecznie gówno z tego wychodzi. |
|
|
Cieśla |
Wysłany: Pią 23:05, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
Marek, co mam Ci kuśwa odpowiedzieć? No co? Że to właśnie typowe myślenie, że nic od nas nie zależy? No to zacznijmy myśleć inaczej. Postawmy sobie za cel, znalezienie terenu, bo bez tego leżymy, gadajmy z szybownikami, tkwią w podobnym gównie jak my. Załóżmy w ostateczności jakieś stowarzyszenie, takie propozycje padły trzy sezony temu.
Zróbmy coś, albo idźmy się wyrzygać... |
|
|
marek |
Wysłany: Pią 22:33, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
Pawełku my wiemy, że coś trzeba zacząć robić.
Na przykład szukać nowego miejsca zrzutu. Jednak chyba najlepiej z nas wszystkich wiesz jak to wygląda. Przestrzeń powietrzna wokół Łodzi jest jak jest - zresztą widziałeś mapy - i miejsce jest tylko w okolicach Tuszyna, może jeszcze za Aleksandrowem. Potrzebujemy jakieś 24 hektary ziemi... Nawet jeżeli ktoś z nas wygra w totolotka i w przypływie miłości do sekcji spróbuje kupić ziemię na skoki w tym rejonie, to może mu nie starczyć kasy z wygranej :)
Za nieduże pieniądze można kupić pole w jakimś Pierdziszewie w Bieszczadach po byłym PGR-rze, bo tam i tak się od lat nic nie dzieje, czasem się kręci jakieś reportaże o tamtejszej ludności (na przykład film Arizona), ale to dla nas trochę daleko...
Możemy spróbować wydzierżawić pole. OK, ty szukałeś ja szukałem i co? Nikt za bardzo nie chce. Tylko komu wydzierżawić? Tobie i mnie? Sekcji spadochronowej (która nie ma odrębnej osobowości prawnej)? Czy Aeroklubowi? Kto będzie płacił za wynajem? Jeżeli nawet Aeroklub zgodzi się podpisać umowę najmu to nie mamy pewności czy przy kolejnej zmianie władzy nie zostanie uznane to za "zbędny koszt". I z dnia na dzień zostaniemy z niczym.
Samolot - kolejny temat rzeka... Ale wszystko znów kończy się na kasie. KTO jest chętny do płacenia za remonty Antka? KTO kupi nowy samolot, albo będzie płacił za wynajem? Jeżeli Aeroklub tego nie zrobi - to NIE będziemy mieć samolotu. Może zrobić kwestę wśród członków sekcji?
Ja wiem że 3-4 lata temu sekcja była w stanie rozpadu i dzięki wysiłkowi wielu osób udało się ją uratować i fajnie się skakało w latach 2007 i 2008. Tylko że wtedy:
1. mieliśmy gdzie skakać
2. było z czego skakać i za normalne pieniądze
Co do mnie - niestety nie mam luźnych kilkuset tysi na samolot albo kochanego wujka-rolnika w stanie agonalnym, który zapisze mi w testamencie interesujący nas obszar terenu.
Pomagam jak potrafię: dzwonię i pytam kogo się da o teren dla nas, a latem będę przychodził na skoki 1-3 aby pomóc rozkładać i składać start, ogarniać ile się da aby wszystko sprawnie szło, układać spadochrony na linę, mimo, że nie uwzględniono mnie w nowym cenniku.
Może to coś zmieni.
Jednak mam poczucie że cholernie mało zależy od moich wysiłków... |
|
|
Cieśla |
Wysłany: Pią 21:21, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
Marcin, o "tych sprawach" to się kiedyś rozmawiało na lekcjach z "przysposobienia do życia w rodzinie". Tu nie ma o czym gadać, a po prostu coś trzeba zacząć robić. Ale wydaje mi się, że para idzie w gwizdek. Jeśli nic nie jest podane na tacy, to większość ma na to wyj...ne. Już rzadko kto pojawia się a paraszutowni, a i na forum szału nie ma. Znowu nie chcę być złym prorokiem, ale jeśli sprawy będą szły w tym kierunku, to będziemy spotykać się czasami na strefach. |
|
|
marcin |
Wysłany: Śro 23:07, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
Może skoki z Antka z 1000-1500m nie są już takie drogie (?), tylko kogo oprócz kursantów z podstawówek to urządza?... Zresztą, wg założeń, ma nie urządzać, bo póki co przewidywane są tylko skoki podstawówek. Jeśli nie uda się do maja załatwić nowego miejsca na nasze skoki, może rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem byłoby skakanie z Turboleta w PeTe (gdyby się zgodzili), ale to raczej tylko popołudniami w tygodniu. Wtedy naturalnie moglibyśmy skakać wszyscy.
Uważam, że powinniśmy pilnie spotkać się i porozmawiać o tych sprawach. |
|
|
swierczu |
Wysłany: Śro 0:29, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
xenomorf problem z An-2 według mnie jest inny. Po prostu skanie z niego (szczególnie wysokie) jest drogie. Nie więdzę sensu ciągnięcia antka do PT, bo lepiej (i pewno taniej przy odpowiedniej liczbie osób) było by skorzystać z ich turboleta. Raczej jedyna sensowna opcja to sprzedać An'a (chociaż Paweł pisał, że jest mnóstwo tego z Bułgarii) lub przeznaczyć go na lisy i szkolenia na linę. A jakieś drobne skoki przy okazji. |
|
|
xenomorf |
Wysłany: Śro 0:14, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
Tak mnie ten silnik zastanawia... a co sie stalo z silnikiem od antka po dachowaniu? Może leży gdzieś calkiem sprawny, zapomniany i trzeba się nim zaopiekowac...
i jeszcze coś... Paweł wspomniał, że możemy sprzedać antka... to antek jest nasz (sekcyjny) czy aeroklubowy...? bo jeśli nasz to co nam broni zabrać go do Piotrkowa i tam naszym samolotem robic i szkolenia i nasze wyloty...? czas nie gra roli... tak jak Paweł pisał wjazd na kwadrat czasami trwa dłużej niż dojazd do PT a młodym chyba obojętne gdzie zrobią kursowe skoki, w Łodzi czy w PT, natomiast dla tych co zostaną liczy się z kim skaczą a nie gdzie...
Nawet jeśli Antoś nie jest nasz to może zróbmy jakaś ściepę i sami go kupmy i do Piotrkowa zabierzmy... |
|
|
Darion |
Wysłany: Pon 22:50, 22 Lut 2010 Temat postu: |
|
No Sebciu! Od razu widać, który kurs kończyłeś.
Do szybkiego |
|
|
xenomorf |
Wysłany: Pon 21:42, 22 Lut 2010 Temat postu: |
|
Jak widzę Antek ma niedobór resursu silnika i nadstan resursu płatowca... żeby to jakoś równoważyć proponuję start Antka z wyciągarki (coś na wzór startu z lotniskowca) a silnik gasić zaraz po opróżnieniu wnętrzności ze skoczków i lądować tak jak szybowcem...
Zamiast też marnować bez sensu prawie wyczerpany resurs silnika można Antośka przypchać na kwadrat... a także co oczywiste wsadzić dupska w auta i załatwić lisy ręcznie... |
|
|
marek |
Wysłany: Śro 20:28, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
Jezu... Pisałem tak raczej ironicznie, a tu okazuje się, że to prawda?
A jak zachęcić kogoś do zapłacenia 950 zł za kurs po którym nie będzie mógł nigdzie skakać?
I jeszcze jedno: Jak można pobierać od członka sekcji spadochronowej co miesiąc składkę i jednocześnie nie umożliwić mu robienia tego, po co się do sekcji zapisał??? |
|
|
Paweł |
Wysłany: Śro 16:37, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
spadochrony mamy pożyczyć żeby zapełnić antka |
|
|
marek |
Wysłany: Wto 18:48, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
Co do cennika - to nie jest chyba wersja ostateczna. No bo tak: W Aeroklubie w tym roku będzie można się tylko i wyłącznie szkolić a skakać po szkoleniu już nie? OK, załóżmy, że tak. Wtedy jak takie szkolenie praktyczne ma wyglądać? Zapakuje się 12 typów "na linę" do Antka i wyrzucą się sami ? :) Czy poleci 10 kursantów i dwóch wyrzucających, którzy wywalą chiński desant kilometr nad ziemią, a sami co? Skoczą? Czy wylądują na pokładzie? Bo przecież nie ma w cenniku pozycji "skok dla skoczka ze świadectwem" albo jakiejkolwiek innej...
Z resztą nie widziałem aby na pokład wchodziło więcej niż 6 osób na linę, ze względu czysto organizacyjnych - bo jest ile jest spadochronów z możliwością podłączenia liny, radyjek do słuchania Instruktora z ziemi, Instruktorzy też nie mogą gadać do 10 osób na raz i tak dalej...
Więc niech ktoś mi wyłoży jak zapełnić 12 miejsc w samolocie bazując na skokach 1-3? |
|
|